PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=259149}
7,3 32 594
oceny
7,3 10 1 32594
6,5 13
ocen krytyków
Across the Universe
powrót do forum filmu Across the Universe

xxx

użytkownik usunięty

Niesamowity gniot... Zanim go obejrzałam to myślałam, że będzie zajebisty, bo tyle ludzi go wychwalało... Ale historia opowiedziana w filmie jest banalna, teksty beznadziejne, a interpretacje piosenek powodują u mnie odruch wymiotny... No i to wszystko przypomina High School Musical... 2/10- za Joe Andersona, Bono i Salmę Hayek...

ocenił(a) film na 10

Hm, nie nazwałabym tego gniotem. Nie lubię, kiedy filmy upraszcza się do takich jednowyrazowych komentarzy. Poza tym nie warto sugerować sie czyjąć opinią i od razu biec do kina słysząc, że film bedzie genialny, zniewalający, niesamowity.. większość trailerów stosuje ten chwyt i to chyba nic dziwnego. :> A musicale przeważnie skupiają się na efektach trochę innych niż opowiedzenie niewiadomo jak ambitnej historii. Często są naiwne, łzawe i z pozoru banalne, ale wydaje mi się, że cały w tym ich urok.

ocenił(a) film na 9
antiffa

Zgadzam się z poprzedniczką. Musicale nigdy nie będą nie wiadomo jakim filmem psychologicznym. Są banalne, ale za to piękne i raczej nierealne :) I właśnie po to są, żeby przy nich odpłynąć. A "Across the universe" jest po prostu cudownie ślicznym musicalem :)

strawberryfield

Jak najbardziej się zgadzam. Musicale takie są, choć nie przeszkadza im to aby w tej swojej niejako kiczowatej formie przemycać intereseującą, ważną treść. Jezeli chodzi o Across the Universe, to jest on strasznie prostolinijny, treść jest banalna, co według mnie pomimo iż jest to musical jest wadą filmu. Oglądając go od razu skojarzył mi się z Hair do którego nie ma co go nawet porównywać.

Film prosty i przyjemny nic więcej, taki na 4-5

wojciechmazan

Film jest dokładnie taki jaka była muzyka The Beatles. Prosty, jasny, przejrzysty, ale dosadnie traktujący tematy, które podejmuje. Motywy, nieszczęśliwej miłości, szalonej młodości, życiowej tragedii, wątek społeczny, wszystko jak spod pióra Lennona. Uroczy obrazek o wcale nie najprostszej fabule jak na musical (patrz choćby "Hair"). Zdjęcia na bardzo przyzwoitym poziomie. A scena z "Strawberry fields" mnie po prostu urzekła. Droga Ałtsajderko, jeżeli szukasz ambitnego kina polecam Darren Aronofsky, albo Marka Milgarda. Twoja opinia jest mocno krzywdząca. To tak jakbyś weszła do sklepu mięsnego i miała pretensje, że nie możesz kupić płynu do WC. Jeszcze sporo musisz zobaczyć ;) Pozdrawiam!

ikswokdazs

Uśmiałem się tylko, kiedy Prudence śpiewała "Let me be your man", a Lucy "You would love me more than her" ;)

ocenił(a) film na 6
ikswokdazs

ja też przy tym padłam xD
co do głównego tematu - spodziewałam się kiczu, banału i prostolinijności, wszak to musical i do tego o wojnie, rewolucji i miłości - fabularnie nie mogło być zaskakująco. a jednak wykonania większości przynajmniej utworów były wprost genialne, a niektóre sceny (min. ta z "Strawberry Fields Forever", albo scena w wojsku) pokazały klasę jakiej nie powstydziłyby się "prawdziwe" dramaty i za to twórcą cześć i chwała. ja jestem dla odmiany pozytywnie zaskoczona, było łatwo i przyjemnie ale, w moim odczuciu ze smakiem.

ikswokdazs

Prudence wolała kobiety, chociaż z tym "man" to faktycznie ;)

ocenił(a) film na 1
ikswokdazs

czesc z Was pisze, że od musicali nie powinnismy wymagac wielkiej tresci, czy też rozwinietej fabuły... może to i prawda, ale do jakiego stopnia?
(Hair, Jesus Christ Superstar... ?!?!?!?!)
Fabuła moim zdaniem w tym filmie została nadmiernie spłycona i sprowadzona do tandetnej historii miłosnej osadzonej w burzliwych latach 60...
to samo tyczy się interpretacji utworów beatlesow... xxx napisał:"Film jest dokładnie taki jaka była muzyka The Beatles. Prosty, jasny, przejrzysty (...)" to stwierdzenie powaliło mnie na ziemię, gdyż albo (xxx) nie znasz muzyki beatlesow albo... no nie wiem... zwyczajnie nie mieści mi się w głowie jak można napisac cos takiego.
(oczywiście ich muzyka na pierwszy rzut oka może sprawiać takie wrażenie, ale to nie znaczy, że właśnie taka jest!)...
Po tym filmie spodziewałem się wiele a dostałem... nic... a własciwie mierną komedię romantyczną profanującą twórczość "żuków", która sprawiła, że 3 razy w czasie seansu miałem ochotę wyjść z kina...
jedynym plusem "Across..." są smaczki nawiązujące do samych piosenek (lub ich tytułów) i jedyna (moim zdaniem) scena warta uwagi, to ta ze "strwaberry fields"
ogolnie rzecz ujmując gniot to za dużo powiedziane, ale z pewnością jest to najgorszy musical jaki miałem (nie)przyjemność oglądać...

ocenił(a) film na 1
gefler

pzrepraszam użytkownika "xxx" ... źle spojrzałem na nicki... chodziło mi oczywiście o wypowiedź "ikswokdazs" ;)

jeśli tak, to każdy musical przypomina HSM... proszę mi tu musicali nie obrażać!

ocenił(a) film na 10

sama jesteś gniot.

ocenił(a) film na 8

Historia banalna? (Przypominam, że ŻYCIE napisało wojnę w Wietnamie...)
Teksty beznadziejne? (John Lennon, Paul McCartney, Gerorge Harrison... no faktycznie, cóż dobrego mogło spod ich pióra wyjść...)
Interpretacje powodują odruchy wymiotne? (m.in. Joe Cocker, Bono... ciężko się spierać, jak ktoś ich nie lubi...)
You are a REAL OUTSIDER if you do not understad such films, they may not give much to think about, but they are like chicken soup for the soul... I pity you...

ocenił(a) film na 6
KoLu

Autorce chyba nie chodziło o teksty w piosenkach tylko w fabule. A interpretacje rzeczywiście niezbyt najlepsze, jak dla mnie niektóre były strasznie sztuczne. Niektóre wręcz wypaczały cały aranżowany kawałek. Film jednak optymistyczny, choć troszkę przydługawy.
Moja ocena 6.5

ocenił(a) film na 4
KoLu

lol... życie napisało wojnę w Wietnamie... umarłem :OOO

ocenił(a) film na 6

Nie nazwałabym go gniotem, ale do najlepszych nie należy. Najnudniejszy musical jaki widziałam w życiu, bo za długi.

użytkownik usunięty

Drogi ikswokdazs- wiem, że Darren Aronofsky jest twórcą ambitnego kina, bo już dość dawno widziałam jego filmy ( chociaż "Źródło" nie podobało mi się, ale najnowszy "Wrestler" jest niesamowity) i nie rozumiem tego
zdania " To tak jakbyś weszła do sklepu mięsnego i miała pretensje, że nie możesz kupić płynu do WC". Ja wcale nie spodziewałam się, że "AtU" będzie psychologicznym filmem czy coś w tym stylu, wręcz przeciwnie- miałam nadzieję, że zobaczę kolorowy musical z świetną muzyką, a tu zaserwowano mi banalną historyjkę, jak dla mnie pozbawioną pewnej musicalowej magii.

margaret-ann- uwielbiam takie błyskotliwe odpowiedzi "sama jesteś gniot. " :D

KoLu- wszystko co chciałam tobie napisać napisali Firever i Kurczak :)

Nazwanie tego filmu "niesamowitym gniotem" to nadużycie w całej rozciągłości. "Hulk" jest gniotem. "Hostel" jest gniotem. "M jak miłość" jest gniotem. "Across the Universe" na pewno gniotem nie jest.
"Kolorowy musical ze świetną muzyką" - a cóż to jest, jeśli właśnie nie to? Kolorów odmówić mu nie można (przenośnie i dosłownie rzecz ujmując, chociażby scena masowego "tripu" podczas jazdy hippi-busem z Bono), a muzyka? Dla mnie klasa sama w sobie, po prostu The Beatles. Nieciekawe interpretacje? A czego się spodziewaliście? Kalkowych wykonań jak synalek Józefowicza w tym jego ex-programie? Faktycznie, momentami zaryzykowali, np. z Prudence i jej "I wanna hold your hand", ale ekipie słuchu muzycznego po prostu nie można odmówić... Nie mówię tylko o Jimie, Joe czy Evan, ale np. o Martinie McCoyu, Danie Fuchs... głosy dla mnie genialne, wykonania świetne, nie wiem do czego się tu czepiać. Po prostu zrobili te piosenki po swojemu i chwała im za to.
"Across the Universe" jest musicalem specyficznym, możnaby powiedzieć że jedynym w swoim rodzaju, bo nie potrafię przyrównać go do niczego innego. Na pewno nie jest pozbawiony magii, dla mnie jest nią po prostu przesycony i nie sposób tu wyczekiwać piórek i konfetti spadających z nieba jak w "Mamma mia" (chociaż ten film również przypadł mi do gustu).
Co do fabuły - jasne, jest prosta, ale trochę nie rozumiem, czego tu brakuje? Psychologicznych wiwisekcji bohaterów? Julie miała do opowiedzenia historię o ludziach swoich czasów, którzy przeżywają właściwe dla ich perypetii problemy z muzyką na ustach. Co NIE byłoby banalne? Lucy spada z kamienicy, Max ginie w Wietnamie?
Słodka muzyczna historia do śmiechu i do wzruszenia okraszona piosenkami Beatlesów. Nie wymagałabym od tego na siłę żadnego "głębokiego przesłania" (chyba że make love, not war).
Plus, podoba mi się to oparcie fabuły właśnie na piosenkach i drobne aluzje, kompletne detale w rozmowach bohaterów (When I'm 64, She came in through the bathroom window), etc.
Okej, zgubiłam się ;x

ocenił(a) film na 8
Parasol

O przepraszam bardzo, nazywanie "Hulka" gniotem to moim zdaniem przesada ;P Pierwszy Hulk miał ambicję połączyć kino psychologiczne z opowiastką o super bohaterze. Udało się to połowicznie, ale ja akurat należę do osób, którym film się podobał i dostrzegłem intencje reżysera. Poza tym byłbym daleki od ferowania takich wyroków co do tego co jest gniotem a co nie. Każdy ma inny gust i co innego uważa za interesujące. Co do "Across the universe" to myślę, że to świetny film. Tyle :)

ocenił(a) film na 1

Zgadzam się z założycielką tematu. Jeśli ktoś pokusi się się o wnikliwą analizę wszystkiego, co w tym potworzasto-groteskowo-patetyczno-cukieraśnym dziełku należałoby potępić, wyjdzie mu doktorat na temat kiczu. Być może materiałów starczy i na habilitację, więc do dzieła moi drodzy, do dzieła ^^ Smutne, że wmieszano w to Beatlesów. Niestrawne, kiczowate, nie do oglądania, wszystko w tym filmie straszy: od oklepanej fabuły po koszmarne interpretacje piosenek. Ludzie odpowiedzialni za powstanie tego mega gniota powinni dostać dożywotni lub przynajmniej tymczasowy zakaz robienia filmów. Na końcu zaznaczę jeszcze, że to tylko moja skromna, całkowicie subiektywna opinia: nie mam zamiaru ani kłócić się, ani tym bardziej obrażać tych, którym film z takich czy innych przyczyn przypadł do gustu. Na szczęście mamy wolność słowa ;] Pozdrawiam

ocenił(a) film na 4

To było straszne! Męczący, za długi, za bardzo rozciągnięta fabuła, zresztą już tyle razy przerabiana w innych filmach, że teraz jest zupełnie nieciekawa (chodzi mi o tą wojnę i wszystko, co jej towarzyszyło), piosenki "odśpiewane" (żadna mnie nie zachwyciła) i jeszcze raz - za długi. A szkoda, bo świetne piosenki i świetni aktorzy. Gdyby skrócić film o co najmniej 1/3, pozbyć się kilku piosenek, a skupić się trochę bardziej na tekstach wypowiadanych i sprawić, żeby te piosenki brzmiały, jak w musicalach (a nie jak w jakiś tanich komediach romantycznych:/)...
I możecie się kłócić, ile chcecie, że "takie są musicale", ale TERAZ takie nie są! Halo?! Żyjemy w takich czasach, że ludzie wola filmy, niż musiacale, dlatego współczesne musicale powinny przejść metamorfozę (coś na zasadzie opera-operetka). Mniej piosenek, te, które są, bardziej porywające (lub wzruszające, kiedy trzeba) i krócej! Przecież przy tym filmie można było umrzeć z nudów!
Uwielbiam musiacale, ale nie takie... Ten strasznie mi przypominał "Hair", podobna fabuła, piosenki podobnie zaśpiewane, tylko że tamten musiacal był w latach 70-tych. Więc można mu wybaczyć...
Ten nie nadaje się dla naszego pokolenia. Nawet nikt z nas nie jest w stanie zrozumieć, co się wtedy działo i co czuli tamci ludzie. Sorry, ale dawno nie oglądałam tak nudnego filmu:/

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones